Postanowiłam piec chleb w domu. Namówiła mnie koleżanka.
Kupiłam maszynę do pieczenia chleba – jest to super łatwe – kupuje się specjalną mieszankę w markecie, wsypuje, dodaje wodę i sypkie drożdże według przepisu na torbie. I to wszystko. Nic prostszego.
Chleb na zakwasie
Informacje znalazłam w Internecie. Przepis jak zrobić zakwas znalazłam na stronie http://www.chleb.info.pl/.
Tam też znalazłam następujący przepis:
Składniki:
- 400 g ciasta zakwaszonego z mąki żytniej
- 100 g maki żytniej
- 300 g maki pszennej (ja daje 200 g mąki przennej zwykłej i 100 g amarantusowej, ale jak dałam więcej amarantusowej to chleb się nie udał)
- 150 ml letniej wody lub mleka (ewent. maślanki)
- 20 ml oleju lub płynnego masła
- 1 plaska łyżka soli
- 1 łyżeczka cukru
wykonanie
- Całość wrzucić do maszyny
- Maszynę nastawiam na Vollkorn. Trwało to 3,40 min.
Niestety nie było to takie łatwe. Kilka bochenków wylądowało w śmieciach lub raczej pokruszone dla ptaków.
Zakwas trzymam w lodówce i piekę raz na tydzień.
Według informacji z w/w strony www ustawiam ciasto do wyroścnięcia na 3 fazy:
- 1. dodaje 100 gram mąki żytniej, wody i zostawiam na 7-8 godzin
W domu trudno jest uzyskać taką temperaturę jak w powinna być.
Latem na pierwszą fazę ustawiałam miskę z zakwasem pod zapaloną lampką, a zimą pod kaloryferem. - 2. dodaje 100 gram mąki żytniej, wody i zostawiam na 7-8 godzin – troche dalej od kaloryfera
- 3. dodaje 100 gram mąki żytniej, wody i zostawiam na 3-4 godzin – już normalnie na stole
Zakwas wychodzi mi rzadki dlatego mam problem z dodaniem wody. Dodaje wody znacznie mniej niż w przepisie.
Jak jest za dużo wody to chleb się zapada lub powstaje w środku dziura.
Wyczytałam w sieci, że ciasto powinno być gęste.
W sumie już jakoś opracowałam tę metodę, że chleb mi wychodzi, choć nie było łatwo.
Może czas żeby spróbować innego przepisu.