Jest to cykl powieści detektywistycznych dziejących się w starożytnym Rzymie. Tytuł został przetłumaczony jako Rzymska Krew, chociaż jak wyjaśnia autor tytuł brzmi dosłownie Rzym pod róża czyli sekrety Rzymu gdyż pod róża oznaczało coś ukrytego, sekretnego. Autor lubi koty, które pojawiają się wielokrotnie w powieści, dzięki żonie głównego bohatera, która jest Egipcjanka. Koty były w Rzymie rzadkością.
Są to świetne kryminały. Najbardziej dramatyczna akcja rozgrywa się w pierwszym tomie, gdy bohater musi rozwikłać sprawę ojcobójstwa. W kolejnych tomach dramatyzmu trochę brakuje. Akcja jest miejscami trochę denerwująca, gdy bohater wezwany gdzieś dla rozwikłania zagadki, spędza czas na ucztach, rozmowach z domownikami, wypoczywa w łaźni, a dopiero na końcu tomu doznaje olśnienia i odkrywa „kto zabił”.
Dziwny jest też bardzo współczesny sposób myślenia bohatera – zupełnie nie rzymski. Ale to nie znaczy, że nie mógł istnieć człowiek o filozoficznym podejściu do życia, patrzący na świat jakby z dystansu i po swojemu.
Gordianus jest postacią niezwykle sympatyczną, ojcem dziwnej jak na tamte czasy rodziny, składającej się ludzi jakby uratowanych z różnych opresji. Utkwiła mi w pamięci scena z tomu, w którym Gordianus udaje się do Egiptu. Jego 2 mali chłopcy-niewolnicy witają go biegnąc i tańcząc wokół niego, wykrzykując „pan, pan”, jakby witali powracającego ojca. A przecież byli tylko niewolnikami. Oczywiście Gordianus kupił ich i traktował niemal jak synów.
Wyzwalanie niewolników było w Rzymie tak powszechne, że z biegiem lat stan etniczny ludności składał się w większości z ludzi obcego pochodzenia. Szczególnie, że wyzwoleniec był prawnie nadal związany ze swym panem i stawał się jego klientem, był zobowiązany do lojalności i pracy dla niego (płatnej). Praktyczni Rzymianie posługiwali się adopcją aby wzbogacić swój ród. Oczywiście adoptowany musiał też należeć do znamienitego rodu. Jednak wśród niższych i średnich warstw społecznych, do których należał Gordianus, adopcja wyzwoleńca nie była zapewne niczym niezwykłym.
Autor świetnie wkomponował akcję w najważniejsze wydarzenia w historii Rzymu. Bohater bierze w nich czynny udział. Gordianus jest postacią fikcyjna, ale ktoś taki mógł istnieć. Gdy Pompejusz zostaje zabity przez Egipcjan, jego pochówkiem zajmuje się jego wyzwoleniec, a pomaga mu jakiś nieznajomy starzeć. Może był to właśnie Gordianus, jak w powieści.
W jednym z tomów Gordianus odkrywa zagadkę dziwnej szkoły gladiatorów. Grupa ta ciągnęła zyski z walk w których tylko markowano śmierć przegranego. Było to oczywiście świętokradztwo dlatego taka szkoła gladiatorska ogromnie ryzykowała.
Wydaje się, że walki gladiatorów w starożytnym Rzymie były reliktem ofiar z ludzi. Walki gladiatorskie uświetniały pogrzeby.
Może w najwcześniejszym okresie na pogrzebie znamienitej osobistości zabijano jego niewolników aby służyli mu w zaświatach. Ktoś pewnie wymyślił, żeby ci ludzie walczyli ze sobą i jednocześnie było widowisko. Reliktem składania ofiar z ludzi był tez zwyczaj zabijania wodza pokonanego ludu w czasie triumfu.