Wewnętrzny krytyk




Czy podobnie, jak ja w przeszłości, masz problem
z przelewaniem swoich myśli na papier lub ekran
komputera w interesujący i przekonujący sposób?

Nawet nie wiesz, jak bardzo się zdziwisz, gdy
poznasz kilka banalnie prostych, sekretnych technik
najlepszych copywriterów, które odblokują Cię
natychmiast, kiedykolwiek tego zapragniesz.

Razem z Arturem Lewandowskim wypracowaliśmy sprawdzoną
metodę pracy, dzięki której możesz skrócić czas
pisania dowolnego tekstu przynajmniej 10-krotnie.

Wyobraz sobie, że już za kilka dni napisanie
czegokolwiek będzie jak podróż samochodem. Wsiadasz,
szybkim ruchem zdejmujesz „blokadę”, przekręcasz
„kluczyk” i jedziesz. Bez korków!

Aby dowiedzieć się, jak błyskawicznie zdjąć „blokadę”
i skąd wziąć odpowiedni „kluczyk”,
kliknij tutaj


Na tym kursie można się dowiedzieć nie tylko jak zabrać się do pisania tekstów, lecz także jak poradzić sobie z wewnętrznym krytykiem.

Jak każdy mam w sobie wewnętrznego krytyka, który ciągle mi o czymś przypomina i ciągle się czepia.

Skąd się wziął i kim jest ten wewnętrzny krytyk? Pochodzę z rodziny ludzie wiecznie niezadowolonych i krytycznych. Latami byłam traktowana przez matkę jak niegrzeczne dziecko. Do starszego pokolenia jakoś to nie dociera, że dorosłam już wiele lat temu. Widzą we mnie dziecko, któremu się nic nie chce, które konfabuluje, które robi jakieś głupstwa. Moje działania to nie są podyktowane decyzjami dorosłego człowieka, który ma jakieś upodobania lecz głupstwami dziecka. Praktycznie wszystko co robię budzi ich sprzeciw i zdziwienie.
Efektem tego jest krytyczny głos, który słyszę w sobie.

Wchodzą do łazienki i odkładam mokry zmywak na butelkę z szamponem i od razu słyszę wewnętrznego krytyka: „Po co ty to tam kładziesz, przecież to ciągle spada, a w ogóle co za głupi pomysł, kto to słyszał żeby zmywaki trzymać na butelce z szamponem”.

I zaczynam wewnętrzny dialog. Przecież muszę się wytłumaczyć, wyjaśnić że mokry zmywak niszczy szafkę, powoduje pęcznienie sklejki, a na nakrętce od szamponu szybciej wyschnie. Ciągle odczuwam potrzebę tłumaczenia się przed matką, że to co robię ma sens.

Oczywiście wiem, że te głosy to nie są żadne duchy, demony, z którymi rozmawiam itp. Po prostu wyobrażam sobie co by powiedziała moja matka, gdyby akurat weszła. I nie dyskutuję z duchami, po prostu przygotowuję sobie tłumaczenia dla matki.

Teraz stosuję metodę krasnoludka, które nauczyłam się na kursie Moc twojego umyslu, i odpowiadam głosowi, tym razem śmiesznemu głosikowi krasnoludka, który dochodzi gdzieś z palca lewej nogi, że ja wiem co robię i nie muszę się tłumaczyć.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *