Czy warto przejść na dietę wegetariańską? Oto jest pytanie!
Od razu mówię, że wegetariaką nie jestem. Zdarza mi się jeść mięso chociaż bardzo rzadko. Właściwie luźno podchodzę do spraw diety i jakoś nie podoba mi się idea stawiania sobie nieprzekraczalnych granic. Generalnie postawiłam sobie pewne ramy, których raczej nie przekraczam. Ale uważam, że pare razy do roku, np. na imprezie, rodzinnym przyjęciu, można te ramy przekroczyć w pewnym stopniu.
Nie podoba mi się idea, że już nigdy w życiu nie wezmę do ust cukru, modu czy mięsa. Ale może jest to kwestia samodyscypliny. Jedni ją mają inni nie. Samodyscyplina też dotyczy różnych kwestii. Można mieć samodyscyplinę w jedzeniu a nie mieć jej np. w pracy, czy odwrotnie. Wszyscy mamy różne charaktery i jesteśmy inni. Dla mnie akurat zachowanie samodyscypliny w jedzeniu jest dość łatwe. Dlatego nie boję się, że jedno odstępstwo spowoduje, że praca wielu lat runie w gruzy i zacznę się nagle obżerać bez opamiętania.
Tu się pokajam z powodu wczorajszego złamania diety!!! Od 3 tygodni oczyszczam organizm gdyż zdecydowałam się na jedzenie kaszy z warzywami przez miesiąc. Ale wczoraj byłam na super imprezie organizowanej przez market Ikea. Dania prezentowane na warsztatach kulinarnych były przepyszne. Zresztą były też raczej zdrowe, bo kuchnia szwedzka to głównie ryby. Ale na szwedzkie klopsiki też się skusiłam.
Jedną z atrakcji imprezy był wykład Kasi Bosackiej na temat oszczędności w kuchni. Główne motto do zapamiętania: kupujmy lepsze jedzenia a mniej. Lepsze jakości żwyność dłużej się trzyma i będziemy mniej wyrzucać. Przy okazji dowiedziałam się, że produkty do wypieku pieczywa w marketach czy do produkcji soków owocowych jadą do nas z Chin. Jestem w szoku!
Ale wracając do wegetarianizmu, mocna skłaniam się ku tej idei, głównie ze względu na cierpienie zwierząt w fabrykach żywności oraz na zniszczenie środowiska, które te fabryki powodują. Nie będę się rozwodzić na ten temat. Wystarczy wpisać w youtube.com Gary Yourowski.
Dochodzi tu kolejna kwestia: mięso czy nabiał! Zwolennicy wegetarianizmu powiedzą, że mięso to straszna rzecz bo zabijanie zwierząt, szkodliwe dla zdrowia i tak dalej, a nabiał to ok. Okazuje się że zależy jak na to patrzeć. Zwierzęta mięsne są zabijane. Jest to złe. Ale zwierzęta, które produkują nabiał, cierpią dużo bardziej, gdyż de fakto żyją latami w czymś co właściwie jest obozem koncentracyjnym, jakby na to nie patrzeć. Czyli cierpią bardziej.
Mam więc kolejny wybór: wegetarianizm czy weganizm?
Osobiście uważam, że wszystko jest kwestią skali. Ludzie jedzą mięsa i nabiału po prostu za dużo. Szkodzi to ich zdrowiu i przyczynia się do istnienia fabryk żywności, czyli cierpienie zwierząt i zatrucie środowiska efektami tej produkcji. Gdyby wszyscy przestawili się na dietę zawierającą tylko 20% żywności zakwaszającej organizm (mięso, słodycze itp) to istnienie fabryk śmierci przestanie się opłacać. Liczmy że kiedyś tak będzie.
Wracając do wegetarianizmu przez ostatnie 3 tygodnie jem kaszę z warzywami. Przyznaję się, 3 razy złamałam dietę i zjadłam trochę mięsa na jakichś imprezach. Ale generalnie warzywa, strączkowe i kasza. I daję radę. Jest ok.
Do tego znalazłam genialny blog z przepisami na tego typu potrawy. Już we mnie wzbiera entuzjazm aby te wszystkie przepisy wypróbować. I jest fajnie. Zamiast narzekać, że tego nie mogę, tamtego nie mogę, cieszę się , że mogę spróbować nowych potraw. Jak do tej pory, z tego bloga zrobiłam pastę z fasoli azuaki z suszonymi pomidorami – pyszna, palce lizać!
Dziś idę do dietetyczki, która zaliciła mi tę dietę i zobaczymy czy schudłam. Lustro mówi mi że tak. Coraz bardziej skłaniam się ku temu aby rzeczywiście przejść na weganizm lub wegetarianizm.