Świat się zmienia – kontakty miedzyludzkie


Do rzeczy, które odchodzą w zapomnienie, należą:

  • papeteria
  • telefon stacjonarny
  • korespondencja listowna, pen palling
  • czerwone skrzynki pocztowe na rogach ulic
  • budki telefoniczne
  • karty do telefonu i ich kolekcjonerzy
  • filatelistyka i zbieranie znaczków pocztowych
  • odwiedziny bez zapowiedzi
  • wysyłanie widokówek z podróży

Kontakty rodzinne

Polacy byli i chyba nadal są narodem bardzo rodzinnym, który kultywuje tradycje rodzinne. Mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu ale rodzina jest jednak najważniejsza.

Jednak kontakty rodzinne, a może raczej czas spędzany z rodziną się rozluźnia. Niestety coraz więcej pracujemy.

Jednak nie jestem ekspertem bo w mojej rodzinie więź rodzinna rozpadłą się z chwilą choroby i śmierci mojego ojca. Wcześniej była tradycja rodzinnych obiadów na co dzień i w niedziele. Na niedzielny obiad często jeździliśmy do babci i dziadka. Obchodziliśmy imieniny i święta, najczęściej u babci, która świetnie gotowała.

Choroba ojca powaliła rodzinę. Po jego śmierci mama nie radziła sobie z kontaktami rodzinnymi, może jej się nawet nie chciało. Przestała utrzymywać kontakty z dalszą rodziną. Nie było już wspólnych obiadów. Któregoś dnia zapowiedziała: od dziś śniadanie do szkoły robicie sobie sami. Obiad przygotowywała, a moim zadaniem było go odgrzać po szkole i zjeść z bratem.

Dziś wspólne posiłki rodzinne odeszły w niepamięć. Ludzie wracają ze szkoły czy pracy o różnych porach. Niedzielę też każdy spędza inaczej.

Kontakty towarzyskie

Tu też nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Zawsze byłam osobą nieco nieśmiałą i nie prowadziłam ożywionego życia towarzyskiego.

Obecnie życie towarzyskie przejął internet i media społecznościowe. We wcześniejszej fazie rozwoju internetu były to fora internetowe w postaci list mailowych lub zwykłych forów.

Do forów zniechęciłam się na samym początku biorąc udział w forum dla miłośników kotów. Jak wiele osób padłam ofiarą hejtu. Nigdy nie udało mi się dowiedzieć dlaczego zostałam zaatakowana w paskudny sposób przez osobę, której nigdy wcześniej nie znałam. Może pomyliła mnie z kimś innym? Pozornie wydaje się, że musisz czymś zawinić żeby ktoś cię zwyzywał. Ale nie koniecznie. Hejterzy często wybierają ofiarę na chybił trafił. Co gorsza zauważyłam, że pozorna anonimowość internetu zachęca do ostrych kłótni i nie przebierania w słowach. A niestety co trafi do sieci to pozostaje tam na zawsze.

Media społecznościowe to niestety nie jest sposób na poznanie ludzi czy znajdowanie przyjaciół. Jest to raczej tablica ogłoszeniowa dla anonimowych ludzi, którzy ogłaszają informacje o sobie, które nikogo nie interesują. Pewnie dlatego na mediach królują dowcipy lub wzniosłe hasła jak żyć.

Listy

Kiedyś jedynym sposobem porozumiewania się na odległość były pisane listy, zapakowane w kopertę i opatrzone znaczkiem pocztowym, wyrzucone do skrzynki pocztowej. Wśród młodych ludzi modne było też posiadanie pen pals, czyli przyjaciół z którymi sie korespondowało.

Po raz pierwszy spotkałam się z pen palami, gdy nauczycielka rosyjskiego zaproponowała, aby każde dziecko korespondowało z kimś ze Związku Radzieckiego po rosyjsku. Wymieniałam jakiś czas listy z rosyjską dziewczynką. Potem nagle przestała odpowiadać na moje listy. Może dlatego, że napisałam jej, że pojechaliśmy całą szkołą witać Towarzysza Breżniewa. Może zostało to ocenzurowane????

Wtedy w wielu czasopismach dla starszych dzieci i młodzieży były opublikowane adresy osób, które chciały korespondować. Uwielbiałam pisać listy i korespondowałam dużo. Pamiętam jak kłamałam w listach próbując opisywać swoje bogactwo i ciekawe przygody. Pamiętam, że były to czasy kiedy można było pojechać do demoludów na dowód. Nazmyślałam wtedy w listach jak to niby pojechaliśmy całą rodziną zwiedzać Szwecję. W czasach PRLu było to mało możliwe, szczególnie dla przeciętnych ludzi.

Gdy byłam nastolatką i później korespondencja to był sposób aby znaleźć sobie chłopaka. Dwie z moich koleżanek w ten sposób znalazły mężów. Ja nie bo miałam chyba pstro w głowie i szukałam raczej eskorty na dyskotekę bo sama bałam się iść.

Kolejny etap korespondencji to było hobby czyli bycie fanką Michaela Jacksona. Korespondowałam z ponad 30 osobami z całego świata. Prawie wszyscy zerwali ze mną korespondencję, gdy powstał projekt budowy w Warszawie parku rozrywki. Zazdrość. Nie było o co, bo park nie powstał.

Obecnie zwykłe listy zastąpił email a pen palling media społecznościowe i fora. Poczta nadal istnieje bo musi być jakiś sposób przesyłania rzeczy fizycznych.

W czasach mojej młodości do korespondencji używało się papeterii czyli ozdobnego papieru i kopert. W sklepie papierniczym można było kupić komplet papeterii w wybranym wzorze.

Co ciekawe nadal istnieją znaczki pocztowe, choć można by je zastąpić kodami kreskowymi lub jakimś oznaczeniem na nalepce. Ale wkrótce to nadejdzie i znaczki pocztowe odejdą do historii.

W czasach szkoły podstawowej dzieciaki zbierały znaczki. W kioskach ruchu można było kupować różne pakieciki ze znaczkami pocztowymi z całego świata, stęplowane lub nie. Kupowałam te pakieciki a znaczki starannie układałam w klaserach. Dostałam też przedwojenną kolekcję mojego ojca. Na ulicy Słowackiego był sklep filatelistyczny, gdzie można było kupić znaczki. Te jednak były za drogie nie dziecinne kieszonkowe.

Filatelistyka poległa, bo znaczków jest po prostu za dużo. Może większy sens miałoby zbieranie tematyczne na przykład znaczków z kwiatami lub z samolotami. Zbieranie wszystkiego, bez planu, znudziło mi się. Po latach okazało się, że moja kolekcja nie ma żadnej wartości. Gdy chciałam ją sprzedać w sklepie filatelistycznym dowiedziałam się, że mogę dostać kwotę, która starczy „na loda”. Moja kolekcja wylądowała w antykwariacie, za grosze.

Co ciekawe nadal istnieją kartki pocztowe, wysyłane na święta, chociaż coraz częściej zastępujej je grafika wysyłana emailem. Wysyłanie kartek świątecznych to dawna tradycja, podobnie jak wysyłanie widokówek z wyjazdów. Są jeszcze osoby, które przed świętami wysyłają do każdego znajomego i rodziny kartki świąteczne. Jest to miły gest. Niestaty coraz częściej z niego rezygnujemy bo wysłanie wielu kartek może uderzyć po kieszeni.

Kiedyś widokówkę trzeba było kupić od razu i wysłać, żeby doszła do adresata przed naszym powrotem. Kiedy nie było internetu i mało kto miał aparat fotograficzny, widokówka była sposobem aby pokazać komuś miejsca, które zwiedzamy. Teraz widokówki nadal są w sprzedaży, ale zwyczaj wysyłania ich chyba dawno minął. Teraz robimy zdjęcia i wstawiamy je na media społecznościowe.

Telefon

Dziś nie wyobrażamy sobie życia bez telefonu komórkowego. Czytając książkę historyczną łapię się na myśleniu, jak to możliwe, że ktoś zaginął, nie mógł się porozumieć, gdyby tak miał telefon komórkowy.

Gdy byłam dzieckiem zakładano na ulicy linię telefoniczną. Ojciec nie zgodził się na założenie telefonu, żeby nie wzywali go z pracy. Skutkiem tego na telefon czekaliśmy 29 lat. Mama składała podania co jakiś czas, ale nie było wolnej linii na centrali.

Dzwoniliśmy z automatów i budek telefonicznych, które były na ulicach wszędzie. Telefon był na wrzuć monetę i można było rozmawiać bez ograniczeń, chyba że ktoś walił w drzwi budki, że też chce zadzwonić.

Większość ludzi nie miała telefonów, więc odwiedziny były bez zapowiedzi. Dziś to nie do pomyślenia. Gdy chciałam iść do koleżanki, po prostu szłam ryzykując że nie zastanę jej w domu.

Około 20 lat temu automaty telefoniczne unowocześniono i wprowadzono karty. Miały one ciekawe obrazki i pojawili się ich kolekcjonerzy. Co się stało z tymi kolekcjami, gdy karty telefonizne już nie istnieją?

Po 29 latach oczekiwania zainstalowano u nas telefon stacjonarny. Był to aparat ze słuchawką i okrągłą tarczą, na której nakręcało się numer. Kolejny wynalazek to były aparaty z klawiaturą przyciskową. Potem pojawiły się telefony bezprzewodowe umożliwiające chodzienie po domu ze słuchawką.

Pierwsze telefony komórkowe pojawiły się w latach 90tych. Wcześniej ludzie na stanowiskach mieli telefony stacjonarne zainstalowane w samochodach. Prezes w pracy miał aparat przypomnający zwykły aparat stacjonarny, tyle że komórkowy. Był spory, ciężki i w kieszeni się nie mieścił.

Historii rozwoju telefonów komórkowych nie będę opisywać bo każdy ją zna. Zniknęły automaty telefoniczne z ulic. Powoli znikają telefony stacjonarne.

Jeszcze pare lat temu osoba, która podawała numer komórkowy, nie budziła zaufania. Numer stacjonarny oznaczał, że to prawdziwa osoba i nie „firma krzak”. Teraz numer stacjonarny kojarzy się z zacofaniem.

Co będzie dalej?

Co będzie dalej? Zostaniemy zacipowani? Dziś każdy ma komórkę. Numer telefonu jest niepowtarzalny, podobnie jak email, gdyż może być tylko jeden. Stanowi rodzaj identyfikacji ale też namierzenia człowieka i śledzenia go. Witaj w świecie Wielkiego Brata Orwella. Czym będzie znak bestii z Apokalipsy? Osobisty telefon, czip po skórą. Wystarczy zlikwidować pieniądze gotówkowe i stajemy się automatycznie niewolnikami wielkiego Brata i żyjemy w matrixie. Jesteśmy pod stałą kontrolą. Komputery są w stanie zbierać wszystkie dane i kierować naszym życiem. To jak Odyseja 2001 Kubricka, kiedy to komputer przejął kontrolę nad życiem człowieka „dla jego dobra” i dla jego bezpieczeństwa. Idziemy prostą drogą w tym kierunku.

Istnieją już firmy, gdzie nie można złożyć podania, zażalenia, zmienić grafiku czy terminu urlopu, bo nie ma kontaktu z żywym człowiekiem. Przełożonym nie jest człowiek, tylko system komputerowy, który powierza ci zadania i wyznacza czas urlopu. Tylko z człowiekiem można negocjować. Z komputerem nie. Na przykład człowiek wraca do pracy po chorobie i od razu dostaje nacięższą pracę wybraną przez system. Są linie lotnicze, gdzie pracownik ma prawo zgłosić dzień wolny z powodu choroby. Ale nie może przespać nocy żeby wydobrzeć, bo już o 12 w nocy może zostać wezwany do pracy. Tak działa komputer.

Idą czasy kiedy system zdecyduje co możesz kupić, czyli co jesz, co pijesz, co czytasz, co oglądasz, w co się ubierasz. Gdy powstaną elektroniczne domy, system zdecyduje czy możesz wyjść i kiedy. Znikną więzienia. Jak coś zmalujesz, system zamknie cię w domu. Ale ludzie sami się na to zgodzą. Bo przecież to takie wygodne.

,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *