Saga rodu Forsyteów


Saga rodu Forsyteów była niesamowitym hitem telewizyjnym jeszcze w czasach komuny, gdy był tylko jeden program TV. Pamiętam, że oglądałam ten serial jeszcze na czarno-białym ekranie. Teraz oglądałam nową wersję. Serial zachwyca pięknymi zdjęciami – przyroda, przepiękne angielskie parki, stare arystokratyczne domy, piękne przedmioty i stroje. W to piękne otoczenie wpleciony jest dramat ludzi, którzy walczą z uczuciami, które burzą świat zasad moralnych tamtych czasów.

Na życiu ludzi rzutuje przeszłość, która kładzie się cieniem na ich szczęściu. Ludzie, którzy nie są w stanie poradzić sobie z przeszłością tracą. June, która nie przebolała nigdy zdrady i śmierci narzeczonego, nigdy nie wyszła za mąż i nie założyła rodziny. Za to znalazła sens życia jako kobieta biznesu i w końcu pogodziła się z przeszłością.
Główny bohater niemal do końca nie pozwala przeszłości odejść i próbuje dowieść, że on miał racje. Że prawo stało po jego stronie. Doprowadza do awantury, której skutkiem jest zaognienie rodzinnego konfliktu i w rezultacie rujnuje miłość dwojga młodych. Soms pod wpływem córki postanawia porozmawiać ze swą byłą żoną aby zakończyć konflikt i pozwolić młodym być razem. Jednak jego wizyta kończy się awanturą i wzajemna nienawiść jeszcze się wzmaga.
Dopiero w ostatniej scenie filmu Soms odzyskuje szczęście, gdy godzi się z przeszłością i udaje mi się pojednać z Irene i pożegnać z nią bez złości i poczucia straty.

Serial pokazuje że zyskują ludzie, którzy idą z prądem i akceptują życie takie jakie jest. Siostra Somsa Winifreda ma męża, który ją zdradza, bawi się, uprawia hazard, kradnie aby spłacić karciane długi. Rodzina musi spłacać jego długi. A jednak Winifreda kocha go i jest z nim szczęśliwa. Zawsze pozwala mu wracać i traktuje go niemal jak jeszcze jedno niegrzeczne dziecko, którego ekscesy trzeba jakoś znosić. Jej mąż jedyny raz wygrywa pokaźną sumę w kasynie i wracając do domu ginie w wypadku samochodowym, zostawiając tę fortunę żonie.
Starszy Julian Forsythe wydziedzicza syna, który ożenił się z guwernantką. Jest samotny dopóki nie udaje mu się przezwyciężyć konwenansów i pogodzić z synem i jego rodziną.
Główna bohaterka Irene, przeżywa tragedię ponieważ nie potrafi pogodzić się z życiem ograniczonym przez konwenanse, z małżeństwem dla pieniędzy, gdzie jest traktowana jako piękny przedmiot. Marzy o wielkiej miłości i szczęściu. A musi zadowolić się życiem w złotej klatce z mężem, który nie wie o czym z nią rozmawiać.

Wiele kobiet w takiej sytuacji potrafiło odnaleźć się w takim życiu. Potrafiło znaleźć sobie miejsce i możliwość samorealizacji np. wychowaniu dzieci, prowadzeniu interesów czy życia towarzyskiego. Przykładem tego jest druga żona Somsa Anette, która od początku godziła się z małżeństwem bez miłości bo chciała mieć piękny dom i dzieci. Znalazła sobie kochanka, a Soms udawał że o niczym nie wie. Wszystko było OK dopóki przed ludźmi uchodzili za wzorowe małżeństwo.

Soms chciał również Irene wybaczyć zdradę, gdyby tylko zgodziła się odgrywać rolę wiktoriańskiej żony i rodzić dzieci. Irene wybrała drogę prostolinijna, nie chciała żyć w zakłamaniu. Początkowo wydaje się, że przegrała z tego powodu. Zresztą w rzeczywistości kobieta bez pieniędzy i wsparcia rodziny nie miała szans na godziwe przeżycie w tamtych czasach. W końcu los się do niej uśmiechnął, ułożyła sobie życie, gdy dostosowała się i zaczęła płynąć z prądem.

Tak rozumiem przesłanie tego filmu, że wygrywają (może nie spektakularnie i nie od razu, ale w konsekwencji) ci, którzy idą z prądem, akceptują życie takie jakie jest i idą za głosem serca.

W


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *