Ponuractwo – ciąg dalszy czyli jak się cieszyć dniem dzisiejszym


Jak się nie martwić o przyszłość?

Tu jest gorzej bo przyszłością martwimy się najbardziej. Dążymy do czegoś czego ciągle nie możemy osiągnąć. I zadajemy sobie pytanie czy to znaczy, że wyznaczyłam sobie niewłaściwy cel? Czy mam dalej wytrwale dążyć i nie zrażać się przeciwnościami? A może ten cen został źle wybrany i tylko marnuję czas i walę głową w mur.

Dale Carnegie pisał, żeby nie przeinwestowywać. Kiedy zrozumiemy, że cel został źle wybrany, lepiej go porzucić, niż brnąć dalej i marnować czas i energię. Z drugiej strony słynny Edison dokonał 5000 prób wynalezienia żarówki. Zapytany, czy się tym nie zniechęca, powiedział, zyskał 5000 sposobów jak nie buduje się żarówki. Który ma racje?

Obaj panowie działali w trochę innych sferach. Edison działał w dziedzinie ścisłej, gdzie wszystko można wyliczyć i wiedział, że prędzej czy później znajdzie sposób. Jakoś nie zamartwiam się, gdy nie wychodzi mi jakiś skrypt, bo wiem, że muszę  po prostu dokładnie przestudiować temat.

Z kolei Dale Carnegie miał trudniej bo zaczął karierę pisarza i po 2 latach stwierdził, że idzie donikąd. Porzucił ten cel i zajął się też pisaniem ale poradników.

Zdolności ludzkie są niewymierne. Czy jesteśmy grafomanem, który chce być słynnym pisarzem? A może mamy zdolności pisarskie tylko nierozwinięte? Może poświęciliśmy temu za mało czasu, pracy, energii? A może cel jest tuż tuż i jak już stoisz w kolejce to lepiej dalej stać. A może lepiej po prostu spisać to na straty, mimo poświęconych nakładów, i zająć się czymś innym. A jak to zrobisz to ktoś ci powie, że brak ci wytrwałości i skaczesz z kwiatka na kwiatek.

To tak jak bierzesz lek i on nie działa. Zastanawiasz się czy go wyrzucić czy wziąć większą dawkę. A w tym przypadku nie ma lekarza, który ci fachowo powie co masz robić.

Jak ocenić czy wybrana droga jest dobra? Jeśli już podjęliśmy decyzję i ogarnia nas spokój wewnętrzny to znaczy że droga jest dobra, że jest zgodna z naszą duszą. Jeśli wybieramy tę drogę ze strachu (ktoś wywiera nacisk, bo wszyscy tak robią), to nie są właściwe drzwi.

Dobrze jest mieć poczucie, że idziemy właściwą drogą. Wtedy każdy dzień cieszy, bo nawet jeśli dziś się nie udało, to jutro się uda i prędzej czy później dojdziemy do celu. Mamy spokój wewnętrzny.

Czy warto powierzyć nasze życie Bogu? Niech on nami kieruje. Skoro dokądś nas wiedzie to na pewno jest to właściwa droga. Szczęśliwi ci, którzy mają zaufanie do opatrzności, która jest nierychliwa i każe długo czekać.

O ile z przeszłością można sobie poradzić z odrobiną wysiłku, to na rozwikłanie problemu przyszłości nie widzę sposobu. Poza chyba tylko jednym: Olać to wszystko! Czy się martwisz  i starasz, czy się nie martwisz i nie starasz, efekt jest ten sam. To na logikę lepiej się nie martwić, rozwalić na kanapie i oglądać seriale. Jak powiedział Einstein tylko głupiec robiąc ciągle to samo oczekuje innych rezultatów. Co w praktyce oznacza, że trzeba wymyślić nowy, niekonwencjonalny sposób osiągnięcia celu. A to jakoś do głowy nie przychodzi. Czyli wracamy do punktu wyjścia. Lepiej powierzyć naszą przyszłość Bogu. Niech on się zatroszczy. A jak się nie zatroszczy to widocznie nie było nam dane.

To tyle, jakoś zawiało pesymistycznie.

 

 

,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *