Czy możesz przejść po desce leżącej na ziemi? Oczywiście, bez problemu! A czy możesz przejść po takiej samej desce, która leży nad przepaścią oparta na 2 sąsiednich domach? To już trudniej!. Szokujące ale tak właśnie jest. Jest to taka sama deska. Deska oparta o 2 domy może się ugiąć i złamać pod ciężarem. Ale załużmy że jest to bardzo mocna deska. Nie o to tu chodzi. Stan psychiczny jest zupełnie inny gdy chodzi się po ziemi niż gdy przechodzi nad przepaścią. Właściwie już sama myśl o chodzeniu po desce rozpiętej nad przepaścią, skóra cierpnie.
Richard Bandler twierdzi, że manipulując tymi wyobrażeniami jest w stanie wyleczyć każdą fobię w kilka minut. Samo wyobrażanie sobie sytuacji, której się boimy, wywołuje strach. Ale nie zawsze. Odczucie jest inne jeśli wyobrażamy sobie, że patrzymy na coś swoimi oczami. Natomiast zupełnie inne, gdy wyobrażamy sobie siebie, tak jakbyśmy oglądali film ze sobą w roli glównej, jakbysmy oglądali siebie na filmie. Kiedy widzimy siebie jak na filmie, nie wczuwamy się w sytuację, albo wczuwamy się znacznie mniej. Emocje są znacznie mniejsze.
Nie chce mi się wierzyć, żeby rzeczywiście można było wyleczyć się z fobii w ten sposób. Ale jest to łatwy, prosty do zastosowania sposób. Wystarczy wyobrażać sobie, że oglądamy siebie jak na filmie, w sytuacji, której się boimy. Np. jeśli boisz się jeżdzić windą, wyobraź sobie, że oglądasz siebie w środku windy. Emocje znacznie opadają. Powtarzanie tego wyobrażenia jest w stanie obniżyć znacznie strach.
Książka „Umysł, jak z niego wreszcie korzystać” podaje pare takich sposobów. Prostych ćwiczeń, które można łatwo zastosować codziennym, życiu.
Metody te są dość niezwykłe i chyba trzeba pare razy przeczytać rozdział, żeby je zrozumieć. Zaciekawiła mnie metoda rozjaśniania sobie w głowie, kiedy coś jest dla nas niejasne. Autor pociesza, że jeśli coś jest dla ciebie nie jasne to jesteś już u progu zrozumienia. Z drugiej strony twierdzi, że to dobrze, kiedy czujesz, że coś jest niejasne. Znacznie gorzej, gdy ktoś dochodzi do wniosku, że zna prawdę i wszystko już wie. Autor nazywa coś takiego „zawieszeniem”. W końcu skoro już wiesz to po co sie dalej rozwijać i zdobywać wiedzę.
Proces myślenia wydaje się oczywisty. Po prostu jest. Po prostu myślimy i nie zastanawiamy sie jak ten proces zachodzi. Książka jest pisana jakby była opisem terapii prowadzonej przez autora. Autor zadaje pacjentom pytania, prosi ich aby opisywali swoje odczucia. Prosi ich też o wykonywanie ćwiczeń w parach i opisywanie swoich odczuć. Okazuje się, że ludzie myślą w bardzo rózny sposób – przez słowa, obrazy, obrazy z ramką lub bez ramki, ostre lub rozmazane, bliskie lub oddalone. Poprzez zmiany w sposobach myślenia można zmienić siebie.
Autor książki nie wdaje się w szczegółowe opisy działania mózgu. Lecz daje proste i łatwe do zastosowania ćwiczenia i spoby jak sobie poradzić w problemami i zmienić na lepsze swój sposób myslenia.
Np. metoda „swisz” pozwala się m.in. pozbyć nałogów, kiedy w pierwszej fazie wyobrazamy sobie czynność związaną z nałogiem. W drugiej fazie wyobrażamy sobie lepszą sytuację, gdy już jesteśmy wolni od nałogu. Ta metoda przypomina mi wizualizację w metodzie Silvy. Tu wizualizujemy najpierw sytuację obecną niepożądaną – zmniejszamy ten obraz. Potem wyobrażamy sobie sytuację pożądaną, jak by już zaistniała, i powiększamy obraz, nadajemy mu wyrazistości i kolorów.
Ciekawe, że autor twierdzi, że te metody trzeba wykonywać szybko. To raczej dobra wiadomość w naszym zabieganym świecie. Te proste metody warto wypróbować.