Irygator do zębów


Dawno już temu periodontolog zalecił mi zakup irygatora do zębów. Nie zdecydowałam się wtedy ze względu na wysoką cenę urządzenia. Zresztą myślałam, że wystarczy nic dentystyczna lub małe szczoteczki-wyciorki.

Ostatnio coraz częściej dowiadujemy się na temat szkodliwości fluoru, który m.in. przyspiesza proces starzenia i przyczynia się do wczesnej osteoporozy. Fluor stanowi składnik prawie każdej pasty do zębów, dodawany jakoby w celu zapobiegania próchnicy. Czytając etykiety na opakowaniach pasty do zębów, niekiedy można wyczytać ilość fluoru. Na niektórych opakowaniach w ogóle nie ma żadnej informacji na temat fluoru, co nie oznacza, że go nie ma. A więc myjąc zęby po każdym posiłku narażany się na znaczne przedawkowanie fluoru.

Postanowiłam więc zbadać temat irygatora do zębów czy dzięki niemu nie można ograniczyć używania pasty do zębów. Ponadto koszt irygatora jest jednorazowy. Natomiast koszty nici dentystycznych, nici z aplikatorem czy wyciorków kumuluje się i w rezultacie możemy wydać znacznie więcej.

Wyciorki wyglądają jak malutkie szczotki do butelek i wspaniale czyszczą przestrzeni między zębowe. Niestety szczoteczki te szybko się łamią i trzeba kupować nowe. Producenci oferują różne rodzaje wyciorków i różne rączki do nich. Obecnie mam w posiadaniu 3 rodzaje rączek do przymocowania szczoteczek, ale szczoteczek do nich już nie można dokupić. Komplet szczoteczek, które się szybko łamią, kosztuje kilka zł, zaś rączka do nich minimum kilkanaście zł. Potem trzeba kupić rączkę innego rodzaju bo do wcześniejszej nie można już dostać pasujących szczoteczek. A koszty rosną.

Nie lubię nici dentystycznych bo nie lubię upychać ręki do ust. Wolę nić rozpiętą na plastikowym aplikatorze, który może służyć również jako wykałaczka. Są wygodnie w użyciu. Opakowanie kupowanie w marketach lub aptekach kosztuje ok. 10zł. Nici są jednorazowe gdyż w czasie użycia strzępią się i rwą. Czasem przerywają się i trzeba zużyć dwie.

Szukając irygatorów znalazłam sklep w Warszawie (sklep internetowy), który oferował kilka rodzajów irygatorów. Są one dostępne w każdym supermarkecie, ale niestety najwyżej jeden lub dwa rodzaje.

Sprzedawca jednak rozczarował mnie co do używania irygatora: nie zastąpi on mycia zębów szczotką i pastą. Szczotkować trzeba. Ale irygator może zastąpić wyciorki, gdyż wymywa on przestrzenie między zębowe przy pomocy silnego strumienia wody. Przy okazji jednak w sklepie tym zaopatrzyłam się w pasty bez fluoru.

Irygatory występują w 2 rodzajach: przenośny i stacjonarny.

  • przenośne są małe i bezprzewodowe i kosztują dużo taniej niż stacjonarne. Ładuje się je stawiając na bazie podobnie jak elektryczną szczoteczkę do zębów.  Działają bezprzewodowo, dlatego nie trzeba się martwić o miejsce postawienia i plątać w przewód do prądu. Baza nie zajmuje dużo miejsca. Nie trzeba też wygospodarować miejsca w łazience aby tą bazę postawić.  Irygatory przenośnie służą osobom, które podróżują lub chcą czyścić zęby w pracy. Ich wadą jest mały pojemnik, gdyż wystarcza on na ok. 20 sekund pracy i trzeba co chwila przerywać czyszczenie i napełniać pojemnik.
  • stacjonarne są droższe, mają duża bazę, którą trzeba gdzieś postawić i zasilane są przewodem podłączanym do gniazdka elektrycznego. Mają duży pojemnik na wodę, dzięki czemu wystarczy go napełnić raz lub dwa razy. Wadą tego rozwiązania, poza ceną, jest fakt, że urządzenie trzeba postawić gdzieś w łazience, blisko gniazdka elektrycznego i wysoko nad głową.

 

Zdecydowałam się na irygator stacjonarny. Gdy przyniosłam go do domu nastąpił problem: gdzie go postawić.

Używając irygatora nie możemy sobie chodzić po domu, gdyż płucząc zęby przepływa woda, czyli musimy się pochylić nad umywalką. Początkowo, póki nie nabierzemy wprawy, liczmy się z pochlapaniem całej łazienki i siebie.

Urządzenie jest elektryczne i nie jest wodoodporne. Nie można go zachlapać wodą. Dlatego musi stać wyżej tak aby nie ściekała na  nie woda po przewodzie do aplikatora. Nie może stać po prostu na półce łazienkowej, bo ciągnąc na przewód aplikatora możemy je niechcący zrzucić na podłogę. Baza jest dość ciężka i spora. Ma teoretycznie antypoślizgowe nóżki ale nie uchronią one urządzenia przed ściągnięciem z półki. Dlatego powinno stać na półeczce z poręczą tak aby nie można było go zrzucić.

Irygator, który kupiłam, ma 4 wymienne końcówki oznaczone kolorami. Tak więc może z niego korzystać cała rodzina, bo każdy będzie miał swoją końcówkę w innym kolorze. W sprzedaży dostępne są irygatory z wielorakimi końcówkami do różnych celów, ale wyczytałam w sieci, że praktycznie się ich nie używa. Czyli wystarczy jedna końcówka uniwersalna. Jeśli utrzymuje się ją w czystości wystarczy na bardzo długo. Ważne jest aby brudy nie dostały się do środka bo wyczyścić się tego nie da.

Do irygatora używa się wyłącznie wody. I to jest dobrze bo płyny do płukania są drogie i też zawierają fluor.

Urządzenie chodzi dość głośno, ale to nie problem bo korzysta się z niego kilka minut.

Obsługa jest banalnie prosta, wystarczy nalać wody do pojemnika, włączyć, a następnie włączyć strumień wody na aplikatorze.

Mój irygator ma 4 rodzaje mocy strumienia wody.  Powinno się zaczynać od najsłabszego i powoli przyzwyczajać dziąsła. Jeśli ktoś na delikatne dziąsła lub nie korzystał wcześniej ze szczoteczki elektrycznej, może pojawić się krwawienie dziąseł. Jest to normalne, np. gdy pierwszy raz korzystamy ze szczoteczki elektrycznej.

Taki mały strumień włączamy też gdy myjemy zęby dziecku.

Dla mnie pierwszy i drugi stopień okazał się za słaby. Nie miałam krwawienia dziąseł. Nastawiłam na stopień 3. Mocy strumienia wody wcale się nie czuje. Jednak im mocniejszy strumień, tym trzeba mieć większą wprawę w operowaniu końcówka aby nie zachlapać sobie ubrania czy lustra w łazience. Nie jest to łatwe. Ponadto przy mocniejszym strumieniu wykorzystuje się więcej wody i pojemnik szybko się opróżnia.

Początkowo żałowałam, że nie zdecydowałam się na przenośny aplikator. Nie miałabym zagwozdki gdzie urządzenie postawić. Wkrótce jednak okazało się, że przy trzecim stopniu mocy strumienia wody szybko ubywa. Irygator ma pojemnik o pojemności pół litra. Przy mocy 3, starcza na dokładne umycie połowy zębów i pojemnik trzeba ponownie napełniać. Można sobie wyobrazić, że przy mocy 4 woda się wyczerpie jeszcze szybciej.

Jeśli więc chcemy dokładnie wypłukać wszystkie szpary, irygator przenośny może być kłopotliwy, bo musimy kilka razy napełniać pojemnik wodą.

Generalnie jestem zadowolona z tego urządzenia. Jeszcze nie opanowałam go na tyle, żeby się nie pochlapać, ale już zaczynam dochodzić do wprawy.

 

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *