Dowód miłości


Fraza „dowód miłości” większości z nas kojarzy się jednoznacznie. Ale ja nie o tym. Uprzytomniłam sobie ostatnio, że w mentalności wielu ludzi miłość nie oznacza sytuacji „wygrana-wygrana” lecz poświęcenie, rezygnację ze swoich praw i potrzeb na rzecz innej osoby, tej którą kochamy. Czy tak powinna wyglądać miłość? Czy osoba, która kocha, musi poświęcić się, czy sytuacja „wygrana-wygrana” oznacza, że nie ma mowy o miłości? Czy robiąc coś wbrew sobie i swoim interesom, dajemy dowód miłości?

Pierwsza sytuacja, która przychodzi na myśl to obdarowywanie kogoś rzeczami, które nam są nie potrzebne. Na przykład, kupiłam coś czego nawet nie odpakowałam i leży. Są czyjeś imieniny, więc dam to jako prezent i zaoszczędzę pieniądze. Nie oszukujmy się. Wielu z nas tak robi. Oddajemy czyjeś nietrafione prezenty, własne nietrafione zakupy. Dlaczego nie? Co w tym złego? Ale jeśli obdarowany się o tym dowie, będzie mu przykro, że nie kupiliśmy prezentu specjalnie dla niego. Innym razem jeśli mamy coś niepotrzebnego możemy zapytać znajomego czy to mu się to nie przyda (sytuacja wygrana-wygrana). Jeden się ucieszy i weźmie, a inny poczuje się urażony, że dajemy mu „ochłapy”.

Opiszę tu inną sytuację w rodzinie mocno toksycznej. Otóż pewna pani, imieniem Ewa, stara się jak może opiekować starą matką, która mieszka na drugim końcu miasta wraz z resztą rodziny. Zadanie to jest trudne z uwagi na toksyczną osobę z rodziny, która torpeduje jej wszystkie wysiłki.

Gdy Ewa zaczęła robić zakupy i gotować dla mamy, usłyszała że „mama je  z musu” to co ona przynosi. Ewa stara się nie brać do siebie uwag typu „mama nie potrzebuje damy do towarzystwa ale kogoś do sprzątania”, ale czuje się winna, że robi za mało. Jednak jakiekolwiek próby zrobienia czegoś czy posprzątania w domu mamy kończą się uwagami typu „nie rusz, tego nie potrzeba, jak ty to robisz, źle, nie tak”.  Praktycznie nie ma szans, żeby jej działanie nie okazało się złe, niedobre, niewłaściwe, nie tak jak ma być. Do tego każda czynność wykonywana jest w asyście, która stoi za plecami, patrzy jej na ręce i komentuje.

Ewa jest handlowcem. Z racji swojej pracy dużo jeździ po mieście na spotkania z klientami i pracuje często do późna. Jednak zawsze stara się znaleźć czas aby wpaść do mamy kilka razy w tygodniu. Jest osobą dobrze zorganizowaną, która ceni swój czas i tak sobie organizuje pracę, aby móc odwiedzić mamę, gdy załatwia sprawy w tamtej dzielnicy. Jest to sytuacja wygrana-wygrana. Ewa nie traci czasu na podróż, a jej mama jest zadowolona, gdyż lubi wizyty swojej najstarszej córki.

I tu pada zarzut, który Ewę mocno dotyka: „ty zawsze przyjeżdżasz wtedy gdy i tak jesteś w pobliżu, a nigdy nie przyjedziesz specjalnie do mamy”. Jej wizyty są zawsze „za późno”, „za wcześnie”, „za krótko (no co, to już wychodzisz)”, „za długo (już idź bo mama jest zmęczona)”.

I tu jest clue całej historii: mama Ewy pasjonuje się robótkami ręcznymi. Ewa postanowiła się włączyć i miło razem spędzać czas. Zwija wełnę, zeszywa, prasuje, wykańcza, itp. Ewa uwielbia  robótki ręczne ale z racji pracy nigdy nie miała na nie czasu. Mama jest uszczęśliwiona, że mają temat do rozmów i mogą robić coś razem. I tu pada kolejny zarzut: „ty wykorzystujesz wizyty u matki, żeby sobie robić robótki ręczne i szydełkujesz zamiast się matką zająć!”

Opisana powyżej  sytuacja jest mocno toksyczna. Niemniej jednak nie mamy chyba idei sytuacji wygrana-wygrana, czyli takiego ustawienia spraw aby obie strony były zadowolone i żadna nie musiała się poświęcać. Cenimy poświęcenie, gdy jedna osoba w imię miłości specjalnie przeznacza swój czas czy pieniądze, poświęca się, traci coś. Jeśli ktoś coś poświęci to znaczy, że kocha. Ale znalezienie obopólnego zadowolenia i korzyści to już nie jest miłość. Bo to takie za łatwe, za wygodne, za korzystne.

Uczymy się w szkole, że prawdziwa miłość   romantyczna musi oznaczać cierpienie, niespełnienie i poświęcenie dla kogoś, wyrzekanie się siebie. Oczekujemy aby ktoś inny udowodnił nam że kocha i poświęcił się. A jeśli tego nie robi to nie kocha. Czy to nie jest egoizm, kiedy oczekujemy miłości od kogoś a sami nie dbamy o interesy tej drugiej osoby i nie troszczymy się o jej indywidualność i szczęście.

Kwintesencją miłości jest raczej sytuacja wygrana-wygrana, kiedy to ludzie dbają o swoje dobro na zasadach partnerskich, tak aby wszyscy byli zadowoleni. Czy w imię miłości powinniśmy poświęcać się dla kogoś  kto nas nie kocha i nie traktuje równorzędnie?


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *