Dlaczego przestałam być fanką MJ 1


Raczej starałam się nigdy nie pisać na forach czy w emailach do fanów dlaczego przestałam być fanką żeby nie obrzydzać innym ich hobby. Oczywiście dla prawdziwego fana, ktoś kto porzucił idola jest jakimś heretykiem, którego powinno się na stosie spalić. Tym bardziej wiec dochodziło do kłótni. 2 razy zostałam zbanowana na forum MJ tylko dlatego że chciałam odprzedać swoją kolekcję memorabiliów.

Powodów dla których przestałam być fanką było bardzo wiele, nawet nie wiem który jest najważniejszy. Opiszę je po kolei:

1. Chyba po prostu zmęczenie tym wszystkim.
Każda fanka jest po prostu i zwyczajnie zachowana w swoim idolu. Pamiętam jak wpatrywałam się w zdjęcie MJ (cały pokój miałam wytapetowany plakatami) i marzyłam. Nikt nie jest taki głupi, żeby wierzyć, że naprawdę spotka idola, zakochają się w sobie i będą żyli długo i szczęśliwie. Ale każdy o tym marzy.

W pewnym momencie chyba zdałam sobie sprawę, że za bardzo uganiam się za tym, za bardzo emocjonuje się tym i jakby nic z tego nie mam.
Oczywiście miałam coś z tego: pojeździłam po świecie, przeżyłam wspaniałe podróże, poznałam inne kraje, poznałam masę ludzi z całego świata, nauczyłam się języków obcych.

Jednak zdałam sobie sprawę, że to całe bycie fanką zamienia się u mnie w owczy pęd – manię zbieractwa. Chciałam mieć wszystko co o nim wydano, należeć do wszystkich fan klubów, zdobyć autograf. W końcu zatraciłam się w kupowaniu a nawet z tych rzeczy nie korzystałam. Zamiast cieszyć się słuchaniem muzyki, oglądaniem clipów, ja zdobywałam coraz to nowe rzeczy. Cieszyło mnie tylko zdobywanie bo jak już coś miałam to wkładałam do szafy „żeby się nie zniszczyło” i rzadko do tego zaglądałam.

Oczywiście chciałam spotkać MJ osobiście. Czytałam opowiadania fanów, którym się to udało. Podejrzewam, że szczęśliwcy którym się to udało należeli do groopies MJ. Oczywiście wierzyłam święcie, że MJ nie miał groopies. Taki porządny człowiek, który zresztą wypowiadał się w wywiadach i tekstach piosenek, że jest przeciwny instytucji groopies. A jednak groopies MJ istnieli.

Okazało się, że jedną z groopies była dziewczyna z Niemiec, z którą korespondowałam. Poznałam tych ludzi w Helsinkach, gdzie MJ miał 3 koncerty. Największą atrakcją dla fanów było wystawanie pod hotelami MJ i czekanie aby go zobaczyć gdy będzie wyjeżdżał lub przyjeżdżał. MJ często przechodził wzdłuż rzędu fanów za barierkami i rozdawał autografy. Wtedy w Helsinkach MJ porzucił ten zwyczaj. Przyjeżdżał tylko na koncert i po koncercie od razu wyjeżdżał. Wyjaśnienie było takie, że chciał przebywać ze swoim synkiem Princem który na czas trasy koncertowej w Europie mieszkał w Paryżu. W hotelu mieszkała za to cała ekipa MJ i tam zebrali się fani. Pewnie dlatego że nie było MJ atmosfera nie była napięta i nie było rywalizacji. Zostałam więc przyjęta przez tę grupę. Byli to zresztą zupełnie sympatyczni młodzi ludzi różnych narodowości i ras. Byli oni dziwnie zaprzyjaźnieni z ludźmi MJ. Dlaczego?
Można się tylko domyślać.

Grupa ta była wpuszczana na koncerty ok. 15 wraz z pracownikami stadionów i mogli zająć sobie miejsce w pierwszym rządzie. Miałam początkowo trochę, żal do mojej przyjaciółki, że nie zabrała mnie ze sobą. Ale zdałam sobie sprawę, dla niej zdobycie miejsca wśród groopies na pewno nie było łatwe i na pewno nie mogla wkręcić kolejnych koleżanek. Nigdy jej nie wspomniałam o tym, ani o to nie poprosiłam. Nie chciałam stawiać jej w niezręcznej sytuacji.

Oni wtedy w tym hotelu w Helsinkach pokazywali sobie swoje zdjęcia w gazetach, kiedy to reporterzy uwieczniali rozentuzjazmowany tłum. Fotografowano oczywiście grupę z pierwszych rzędów. Przyszło mi wtedy na myśl, czy ludzie MJ nie załatwiają w ten sposób klaki. Ci groopies zachowywali się bardzo żywiołowo – krzyczeli, wymachiwali rękami itp. Potem wyglądało to super na zdjęciach w gazetach.

Tak czy owak oni mieli znajomości w ekipie MJ i udawało im się uzyskać spotkanie z idolem. Prawie każdy z nich miał zdjęcie z MJ.

Mnie chyba w pewnym momencie ręce opadły i zdałam sobie sprawę, że uganiam się za czymś czego nigdy nie osiągnę. A nawet gdyby udało mi się spotkać MJ to też co w tym nadzwyczajnego: 3 minuty, powitanie, uśmiech, zdjęcie i do widzenia.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *