Dlaczego niektóre cywilizacje odniosły sukces a inne nie?


Dalsze rozważania na temat książki i wykładu Jareda Diamonda, autora książki Strzelby, zarazki i maszyny. Autor postanowił rozwikłać zagadkę dlaczego cywilizacja europejska odniosła sukces większy niż inne cywilizacje?

Przeczytałam książkę Strzelby, zarazki i maszyny. Książka jest fascynująca, dobrze się czyta. Autor dowodzi w niej, że przyczyną większego sukcesu niektórych ludów było to, że znalazły się one w dogodnych warunkach geograficznych. W niesprzyjających warunkach, ludzie, choćby nie wiem jak inteligentni, nie poradzą sobie. Były także przypadki, kiedy to odcięcie grupy ludzi w mocno niesprzyjających warunkach powodowało wręcz regres cywilizacyjny.  Inteligencja i pomysłowość ludzka, musi nie tylko paść na podatny grunt ale też mieć racjonalny sens. Celem Jareda Diamonda było zniszczenie rasistowskiego przekonania, że ci którym się udało, są po prostu mądrzejsi. Nie byli mądrzejśi, po prostu mieli szczęście znaleźć się w sprzyjającym położeniu geograficznym.

Co najdziwniejsze takie miejsce jest tylko jedno na całej kuli ziemskiej. Miejscem tym jest tzw. żyzny półksiężyc czyli tereny gdzie w starożytności powstawały cywilizacje Sumerów, Babilończyków itd. Obecnie ziemie te nie są już żyzne. Prawdopodobnie zostały wyjałowione przez tysiąclecia upraw. Już w czasach rzymskich te tereny nie były spichlerzem Europy, bo zboże uprawiano głownie w Egipcie.

Miejsce to zawiera najwięcej najlepszych gatunków roślin i zwierząt nadających się do udomowienia. Stąd właśnie te rośliny i zwierzęta rozprzestrzeniły się na cały świat. Mogły się one rozprzestrzenić w sposób naturalny (przez to, że jedni ludzie zapożyczali je od drugich) ale tylko na osi poziomej.  Dzieje się tak dlatego, że rośliny wymagają określonych warunków klimatycznych, dlatego nie mogą się rozrastać na północ lub na południe. Rośliny same nie mogą też przekroczyć barier geograficznych jak góry czy pustynie czy lasy tropikalne. Rolnicy starożytnie obserwowali sąsiadów i uczyli się od nich. Niestety byli w stanie przenieść uprawy tylko na osi poziomej, lub tylko do pewnego poziomy na północ lub południe. Bardziej na północ lub południe rośliny po prostu nie rosły, bo było dla nich za zimno, za gorąco, za sucho lub za mokro.

Bez przeszkód uprawy te rozrosły się w poziomym pasie od Chin do Europy, gdzie od starożytności powstawały największe cywilizacje. Dopiero w czasach nowożytnych te rośliny zostały zawiezione na statkach do Australii, Afryki Pd, gdzie znalazły dogodne warunki uprawy.

Drugim ważnym czynnikiem wpływającym na rozwój starożytnych cywilizacji jest udomowienie zwierząt. Większość udomowionych gatunków pochodzi właśnie z żyznego półksiężyca. Zwierzęta nadające się do udomowienia muszą mieć określone cechy. Nie mogą być agresywne wobec ludzi i zwierząt, płochliwe i nie mogą mieć szczególnych wymagań żywnościowych. Muszą się rozmnażać w niewoli, iść za człowiekiem jak za przewodnikiem stada i  spokojnie bytować w zagrodzie. Takich gatunków zwierząt jest tylko kilkanaście i większość pochodzi z żyznego półksiężyca.  Afrykanie nie udomowili zwierząt nie dlatego, że byli za głupi lub leniwi. Zwierzęta afrykańskie nie nadają się do udomowienia.

Można się zastanawiać dlaczego wielkie cywilizacje Ameryki jak Inkowie czy Aztekowie nie wynaleźli koła. Kiedyś myślałam, że w tych górzystych terenach łatwiej było nosić ludzi i towary w lektykach.  Amerykanie nie wynaleźli koła bo nie mieli zwierząt, które mogły ciągnąć wóz.

Ludzie, którzy zaczęli uprawiać rośliny i hodować zwierzęta, zaczęli się rozmnażać na ogromną skalę.  Im więcej ludzi tym bardziej rozwija się cywilizacja, bo jest więcej prób na jeden eksperyment. Stąd im więcej ludzi tym więcej skutecznych wynalazków. Wynalazek musi być skuteczny, to znaczy musi okazać się przydatny dużej liczbie ludzi. Okazuje się, że tą przydatnością odznacza się tylko bardzo niewielki procent wynalazków, które są opatentowane. W małej wiosce wielki wynalazca zostałby najprawdopodobniej obśmiany a jego wynalazki uznane za nie potrzebne do niczego. Na przykład, gdyby ktoś wynalazł druk w tamtych czasach, to ten wynalazek by się nie przyjął, bo czytać umiała tylko garstka skrybów.

Ludzie prowadzący osiadły tryb życia mieli dużo więcej dzieci niż koczownicy. Kobieta wędrująca musiała nosić swoje dziecko na plecach. Małe dziecko nie nadąży za dorosłymi i też musi być noszone. Dlatego kobieta mogła mieć tylko jedno małe dziecko na raz. Kobieta, żyjąca w wiosce, mogła powierzyć całą gromadę dzieci starszej córce lub niewolnicy, a sama iść w pole do pracy.

Przedziwne jest to, że tak naprawdę życie ludzi osiadłych pogorszyło się w stosunku do koczowników. Ludzie prowadzący życie zbieracko łowieckie mogą się bardzo dobrze wyżywić, pod warunkiem, że maja duży teren. Ich życie jest zdecydowanie lepsze – mniej pracują, więcej odpoczywają, są syci. Naukowcy zbadali, że na dużym terenie ludzie są w stanie uzbierać bardzo duże ilości żywności. Dlatego zbieracze nie cierpią głodu. Z kolei ludzie osiadli pracują od świtu do zmierzchu. Są głodni, bo ilość ludzi się zwiększa a co za tym idzie jest mniej do podziału. Możni zabierają im część zbiorów i uciskają ich.  Wbrew pozorom przejście na osiadły tryb życia wcale nie było takie zachęcające. Może stąd wywodzą się mity o złotym wieku, raju i poczucie, że kiedyś to były dobre czasy. Ludziom się zachciało lepszego życia, zostali wypędzeni z raju i wpadli z deszczu pod rynnę.

Książka Jareda Diamonda obala wiele mitów, w które wierzymy i które wydają się oczywiste. Pamiętam jak za komuny gloryfikowało się cywilizację i postęp. Uznawano że ci, którzy do niego nie dążą lub go nie osiągnęli, są głupi, leniwi, prymitywni. W rzeczywistości tak nie jest.

 

 

 

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *