Kiedyś już przeczytałam świetną książkę Dale Carnegie, Jak przestać się martwić i zacząć żyć. Ale jakoś to do mnie nie dotarło i nie wprowadziłam tych rad w życie. Teraz postanowiłam przeczytać jeszcze raz i naprawdę starć się zrozumieć. W końcu chodzi tu o moje życie. Nikt mi tu nie pomoże i nikt nic nie zrobi za mnie. Użalanie się nad sobą, gdy coś nie wychodzi, nic nie pomoże. Nie spowoduje cudownej odmiany ani nie przyjedzie rycerz na białym koniu, który się przejmie i rozwiąże problem za mnie.
Kiedyś oburzał mnie fragment znanej piosenki: When you worry your face will frown, that will make everybody down – czyli gdy się martwisz masz ponurą minę i dołujesz innych ludzi. Okropny egoizm – ktoś się martwi, ma problemy, a wredni ludzie wokół zamiast mu pomóc to interesuje ich tylko żeby sobie samym nie popsuć humoru! Okropnie mnie to zdanie oburzało. Ale coś w tym jednak jest.
Ale w praktyce jest tak, że ludzie pomogą (jeśli będą mogli) jeżeli zwrócimy się do nich z konkretną prośbą. Nasz przyjaciel zgodzi się lub odmówi.
Ale jeśli będziemy po prostu narzekać jak to jest źle – inni ludzie nie będą nawet wiedzieli jak nam pomóc. Będą zdołowani, poczują się żle, że nie wiedzą jak nam pomóc i odsuną się.
Samo nastawienie psychiczne może pogorszyć sprawę. Same martwienie się nie rozwiąże niczego. Często buntujemy się, że stało się coś na co nie mamy wpływu. Stało się i nie odstanie. Jak radzi Dale Carnegie, trzeba się pozbierać. Dopiero gdy się pozbieramy, odzyskamy jasność myślenia i wymyślimy sposób wyjścia z opresji lub ratowania tego co jeszcze da się uratować.
Przedstawiam moją mapę myśli z książki Jak się nie martwić i zacząć żyć.