Czy ty kreujesz swoje życie (2)?


Zastanawiałam się ostatnio dlaczego tak trudno uznać/uwierzyć, że to my sami, naszymi myślami i nastawieniem, kreujemy naszą rzeczywistość. Pomijając oczywiście fakt, że nie ma żadnego naukowego dowodu, że tak rzeczywiście jest.

Może to przecież oznaczać, że skoro spieprzyliśmy swoje dotychczasowe życie to spieprzymy także rę resztę, która jeszcze pozostała. Skoro kiepsko wykreowaliśmy przeszłość to przyszłość również marnie wytworzymy.

Czy można jakoś rozwiązać ten dylemat? Otóż można.

Jednym ze sposobów jest przestawienie się z myślenia w kategoriach „jest” na myślenie w kategoriach „proces”. Życie się ciągle zmienia, jest procesem samym w sobie. Logicznie rzecz biorąc nie można powiedzieć, że coś „jest” bo świat się bezustannie zmienia. Szufladkujemy się, ze jesteśmy tacy lub tacy, mamy takie wady a takie zalety, takie talenty mamy a takich nie mamy.
Życie udowadnia nam, że mamy racje i że tak „jest” i tego procesu zmian wcale nie widać.

Widzimy zmiany wszędzie, a sami jesteśmy stali i nie zmieniamy się. Zmienić siebie jest bardzo trudno i nie o tym mówię.

Nienawidzę hasła „zmienić siebie”. To hasło samo w sobie sugeruje, że coś jest z nami nie tak, że coś jest nie w porządku, skoro musimy się zmienić. Malo tego, sugeruje, że nasze życie zmieni się dopiero gdy zmienimy siebie. Czyli musimy najpierw zmienić siebie a dopiero potem znajdziemy lepszą pracę, znajdziemy partnera, zarobimy pieniądze itd itp. A co za tym idzie, teraz, tacy jacy jesteśmy, nic nie osiągniemy. Taka logika wypływa z hasła „zmienić siebie”.

Lepiej jest nie zmieniać siebie, tylko zaakceptować i pokochać siebie takim jakim się jest teraz. Wtedy nasze życie się samo zmieni. Tak twierdzą mądrzy ludzie. Zdecydowanie nie zwalczać swoich wad tylko wzmacniać zalety. Zdecydowanie nie zmagać się z tym do czego nie masz zdolności, tylko rozwijać to do czego masz zdolności. Przeciwne podejście to raczej strata czasu skazana na niepowodzenie.

Przeprowadzono badania dzieci szkolnych, ktore wykazały, że znacznie lepiej radzą sobie te dzieci, których otoczenie nastawione jest na proces a nie na stałość.

Nastawienie na stałość czyli „jest” to myślenie typu: mam do czegoś zdolności, nie mam do czegoś zdolności, jestem taka, nie jestem taka.

Dziecko nie rozwiązało zadania i wszyscy mu mówią: jesteś kiepska z matematyki. To samo dziecko dostaje piątke na klasówce i myśli sobie: udało mi się jak ślepej kurze ziarno, Bóg mi pomógł, zadania były łatwe. Ma wbite do głowy „jest” kiepska z matematyki.
Inne dziecko dostaje piątke i wszyscy wyrokują: masz zdolności do matematyki. Ale kiedy zdarzy się trójka z jakiegoś powodu, dziecko wpada w przygnębienie i uznaje, ze wcale nie jest dobre z matematyki.
Pamiętam co ja sama słyszałam w szkole podstawowej. Jeszcze przedszkolu sama nauczyłam się liter i umiałam przeczytać proste zdania. Słyszałam zachwyty: „Czego ty będziesz się uczyć w tej szkole jak ty już wszystko umiesz!”. W szkole szybko zleciałam z wysokiego konia, gdy się okazało, że jednak nie umiem wszystkiego.
Jest to sytuacja przegrana – przegrana.

Nasze szkoły i rodzice nie nagradzają za działanie tylko za efekt. „Uczyłaś się ale się nie nauczyłaś, siadaj dwója!” – ilu z nas słyszało takie zdanie w szkole. Nikt nie nagradza, za wysiłek, za starania, za proces dążenia do celu. uczymy się tego że błędy są złe same w sobie. Nie ważne, ze błędy pozwalają się uczyć, poznawać.

Nie cenimy wysiłku, dochodzenia do celu, samej drogi jako takiej. Jak się nie udaje i to szybko to jesteś głąb i nieudacznik. Gdy ja chodziłam do szkoły to żadne dziecko nie ośmieliło się powiedzieć nauczycielowi, że czegoś nie rozumie i zwyczajnie poprosić o pomoc i wytłumaczenie. W końcu to jest rola nauczyciela.
Gdy byłam na studiach na każde pytanie o cokolwiek zadane pracownikowi uczelni padało kontrpytanie: „Na którym pani jest roku? I pani nie wie????” A przecież oni powinni uczyć i pomagać. Uczenie studentów to jest ich praca!

Według badań dzieci w szkole i ludzie żyjący w otoczeniu i kulturze nastawionej na proces radzą sobie w życiu dużo lepiej.

Życie jest procesem, nieustanną drogą, nieustannym rozwojem. Żadne działanie w dobrym celu nie jest stratą czasu. Posuwa się do przodu nawet jeśli drobnymi krokami.

Podejście do życia jako do procesu to sytuacja wygrana – wygrana.
Udało się – super. Nie udało się – wyciągam wnioski i idę dalej. Nigdy nie mam poczucia porażki i straconego czasu, bo po prostu idę przez życie i cieszę się, że coś robię, że się staję.
Łatwiej też zaakceptować „zmianę siebie” bo nie szufladkujemy siebie jako kogoś kto „jest” taki czy inny. Możemy się zawsze zmienić, bo nawet nasz organizm ciągle zmienia swoje komórki.

Ile razy stwierdziłeś/łaś ze udało ci się coś co kiedyś wydawało się zupełnie nie realne?

Niedawno czytałam historię znanego francuskiego malarza psów. Pan ten zajmował się czymś zupełnie innym i w ogóle nie rysował. Nawet go to nie interesowało. Kiedyś siedział na plaży i okropnie się nudził. Zaczął pisać kartki z wakacji i dla zabawy rysował na nich śmieszne rysuneczki. Po powrocie wszyscy tak chwalili jego rysuneczki, że zajął się rysowaniem jako hobby. Po kilku latach stał się zawodowym malarzem psów.

Zdarza się, że maluję pare godzin i nie jestem zadowolona z wyniku. Wywalam moje dzieło na makulaturę i wyrzucam sobie, że zmarnowałam tyle godzin, straciłam tyle czasu i nic z tego nie wyszło. Po co ja się zajmuję jakąś nową, trudną techniką? Nic z tego nie wychodzi i nie wyjdzie. Totalna strata czasu! A jednak kolejny rysunek w tej technice jest już lepszy, a kolejny jeszcze lepszy. Wpadam na pomysły jak tę technikę lepiej wykorzystać.

Patrzenie na życie jako na proces pozwala cieszyć się chwilą obecną i skupić na tym co się robi teraz. Nie chodzi o to aby robić coś bez celu, lecz o to aby nie rozpraszać się i nie stresować tym, że musisz osiągnąć cel i to szybko. Zasadź nasionko i pozwól mu rosnąć i nie rozkopuj co chwilę i nie sprawdzaj, czy już wykiełkowało. Wyznacz sobie cel ale nie myśl o nim co chwila.

Patrzenie na życie jako na proces daje spokój ducha. Robisz to co trzeba, to co uważasz za najlepsze zgodnie z twoją wiedzą w tym momencie. Nie masz się o co obwiniać bo robisz to co uważasz za słuszne teraz. Nie możesz przewidzieć, że kiedyś z perspektywy czasu może się to okazać błędem. Teraz o tym nie wiesz, więc to nie jest twoja wina.

Tak naprawdę nie wiemy jaki jest nasz cel w życiu, po co tu jesteśmy i co mamy zrobić.

Muszę zapłacić rachunki, ale najpierw posprzątam mieszkanie bo w takim bałaganie nie mogę się skupić. Jednak zostawię na jutro bo dziś jest tyle rzeczy do zrobienia. Ale chata aż lśni czystością. Zawsze jest jakaś korzyść.

DSCF9339


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *