Bajka o rodzicach i dzieciach


Rozmawiałam dziś z panią, która reprezentuję pewien odłam religijny i rozmowa ta nasunęła mi pewną analogię – postępowanie Boga wobec ludzi przypomina relację rodziców i dzieci. Oczywiście nikt nie wie jak Bóg z nami postępuje i dlaczego. Nikt przecież nie był w stanie po prostu zapytać. Od zarania dziejów ludzie zastanawiają się dlaczego na tym świecie jest tyle cierpienia, przeciwności losu. Kto je sprowadza, czy to Bóg nas karze, czy złe moce psują bożą pracę. Niektóre systemy religijne mówią, że oto ludzie zbuntowali się przeciwko Bogu, czyli zrobili coś złego. Za karę zostali wypędzeni z rajskiego ogrodu i za karę skończyła się boska opieka. Za karę też Bóg lub złe moce rzucają im kłody pod nogi aby przekonali się jak to jest na tym świecie i żeby docenili jak było dobrze w raju, który sobie lekką rączką opuścili.

Według niektórych systemów religijnych cierpienie na świecie jest karą, za bunt przeciw Bogu. Ale Bóg nas kocha i nie zostawi nas na łasce losu. Chce tylko abyśmy nabili sobie sporo guzów i wrócili do niego skruszeni – niektórzy wrócą kajając się, zaś inni, zatwardziali grzesznicy, będą trwali w stanie buntu i nigdy się nie ukorzą. Któregoś dnia nasz ojciec wróci, otworzy bramy raju i wpuści tych, którzy zrozumieli swój błąd i się pokajali. Odtąd to on będzie nami rządził i już nie będziemy cierpieć, bo w raju nie ma cierpienia. Nie będziemy sami kierować swoim życiem, bo przecież nie umiemy, nasz ojciec zdecyduje za nas, bo to on wie co dla nas dobre.

Przyszła mi do głowy taka sobie bajka dla niegrzecznych dzieci:

Wyobraźmy sobie teraz rodzinę jakich tysiące – kochający rodzice, którzy chcą dla dzieci jak najlepiej. Rodzice są w tym przykładzie nieco toksyczni.

Dzieci, żyją sobie jak u Pana Boga za piecem. Jak pierwsi ludzie w rajskim ogrodzie, mają wszystko poddane pod nos – jedzenie na stole, ciuchy uprane, pokój posprzątany. Nie muszą zarabiać, ani troszczyć się o jedzenie. Gdy dzieci są małe mama chodzi za nimi krok w krok i nie pozwala aby wbiegły na jezdnię.

Dzieci słyszą zasadę, którą wielu z nas pamięta z dzieciństwa: „dopóki mieszkasz w moim domu i jesteś na moim utrzymaniu, musisz przestrzegać moich zasad”. Nasz ojciec kiedyś też powiedział: „żyjecie w moim ogrodzie dlatego możecie jeść owoce wszystkich drzew z wyjątkiem jednego”.
Chcemy chronić nasze dzieci. Pilnujemy ich gdy są małe, nakazujemy dzwonić i informować gdzie są i wracać do domu o określonej godzinie.

Dziecko w naszej przykładowej rodzinie dorasta i chce zrobić coś samodzielnie. Postanawia ugotować sobie smaczną potrawę. Idzie do sklepu, za kieszonkowe kupuje produkty, rozstawia naczynia kuchenne i zabiera się do gotowania.

W tym momencie wchodzi rodzić i mówi:

– Ty mnie obrażasz i krzywdzisz. Jak możesz samemu gotować? Czy uważasz że moje jedzenie jest niesmaczne? Uważasz, że sam/a ugotujesz lepsze? Ja ci poddaje jedzenie pod nos tyle lat a ty się buntujesz. To tak jakbyś mi rzucał/a talerzem w twarz. Pewnie jakaś głupia koleżanka cie namówiła. Wmówiła ci, że umiesz gotować, że to jest takie niby łatwe. Nigdy nie będziesz gotować tak jak ja? Ty niemoto i nieudaczniku!
Weź ten nóż i poobieraj sobie te warzywa. Zobaczysz jakie to trudne. Na pewno zaraz się pokaleczysz i przybiegniesz z krzykiem. Zobaczysz jakie paskudztwo ci wyjdzie i wrócisz do mnie w podskokach. Dopiero wtedy docenisz kuchnię mamusi! – i tu toksyczny rodzic wychodzi  we łzach trzaskając drzwiami. Ale nie odchodzi daleko. Jak dziecko się odwróci to po cichu sypnie soli lub pieprzu, za karę.

Czy tak postąpił ojciec Adama i Ewy?
– Zjedliście owoc, który wam zakazałem, obraziliście mnie (jak człowiek może obrazić Boga lub dziecko rodzica – to tak jakby mrówka chciała kopnąć słonia). Jakiś głupi wąż wam powiedział, że możecie sami o sobie decydować? Postąpiliście źle i za karę przekonacie się jak to jest. Za karę będziecie się męczyć i cierpieć.

Wyobraźmy sobie teraz dobrego rodzica, nietoksycznego:
– Cieszę się, że samemu chcesz coś ugotować. Cieszę się, że koleżanka powiedziała ci, że to wcale nie jest trudne. Ale wiedz, że robisz to pierwszy raz i nie martw się, jeśli twoja potrawa nie będzie od razu tak smaczna jak moja. Ja gotuję od ponad 20 lat. Żeby tak gotować trzeba się długo uczyć. Nie masz jeszcze wprawy w obieraniu warzyw i możesz się skaleczyć. Wiedz o tym, ale nie bój się. W razie czego mam plastry. Jak przypalisz garnek to też nie ma problemu. Drugim razem uda się lepiej. Cieszę się, że dorastasz i usamodzielniasz się, a im więcej gotujesz tym będzie ci szło coraz lepiej. Nawet jeśli nigdy nie osiągniesz doskonałości, bo nikt nie jest doskonały, to liczy się działanie.

Czy to co religie nazywają „grzechem pierworodnym” na pewno było grzechem, a może po prostu wejściem w dorosłość i pragnieniem samodzielności. Czy Bóg ojciec mógł to uznać za coś złego i ukarać swoje dzieci. A może po prostu ostrzegł je:
– postanowiliście wejść do świata, gdzie o wszystko trzeba się starać samemu. Tam będziecie musieli w pocie czoła pracować. Tam nie jest tak bezpiecznie jak w raju, możecie sie skaleczyć. Nie będę chodzić za każdym z was i trzymać was za rękę. W tym świecie są niebezpieczeństwa znane i nieznane. Jak wpadniesz do wody to musisz się wydobyć samemu albo się utopisz. Ale pamiętajcie, że ja tu jestem i mam plastry. Jak się któreś skaleczy to nakleję plasterek i wszystko się zagoi. Nie martwcie się bo to co napsujecie, ja będę naprawiać.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *