Bajka o jabłku


Ewa była już bardzo zmęczona długą wędrówką. Tuliła do piersi swojego synka, który nosił imię Adam po ojcu. To dziecko musi przeżyć, myślała. Doprowadzę go do pięknej ziemi, gdzie będzie władał plemieniem jak jego ojciec i dziad. Ona, Ewa, córka i wnuczka wielkich wodzów, dokona tego, znajdzie ojczyznę dla swoje plemienia.

Szła dalej, niosąc małego Adama, a za nią postępowała reszta plemienia, ci którzy przeżyli wielką bitwę.  Wspominała swojego ojca wodza. Nigdy już nie odwiedzi jego grobu. Dawno przestał być wodzem oddając władzę i rękę jedynej córki najmężniejszemu wojownikowi. Resztę życia spędził czczony jako mędrzec plemienia.

Wspominała swojego męża Adama. Był najpiękniejszym samcem plemienia. Jego piękne błyszczące futro, białe zęby w uśmiechu i potężne bary, budziły w niej zachwyt. Skrycie marzyła aby właśnie on zwyciężył w walce o jej rękę. I tak się właśnie stało. Adam bez trudu pokonał rywali, którzy zmykali jak niepyszni podkulając ogony.

Adam posiadał Kamień, który teraz Ewa strzegła jak najcenniejszy skarb. Przed laty młodzi plemienia wyruszyli w poszukiwaniu jedzenia i znaleźli padlinę pożeraną przez hieny. Z łatwością odegnali hieny i zaczęli odrywać mięso zabitego zwierzęcia. Wtem z oddali dało się słyszeć ryczenie lwów. Oto władcy sawanny upominali się o zdobycz. Małpy przestraszyły się. Szybko pożarły co co dało się oberwać ze zdobyczy i uciekły. Ale nie Adam, młody wódz, którego młoda żona spodziewała się pierwszego potomka. Musiał przynieść jej kawał mięsa. Gorączkowo rozejrzał się na boki. Ryczenie lwów słychać było coraz bliżej. Nagle wzrok jego padł na kamień. Przypomniał sobie, że Ewa zawsze wybierała larwy z mrowiska patykiem.  On sam, tak jak jego ojciec i dziad, używali długich patyków do strząsania owoców, które rosły za daleko aby sięgnąć łapą. Może ten kamień będzie dobry?  Wiedział, że kamienie służą do rozbijania orzechów. Może mięso też rozłupią. Nie ma na co czekać, spróbuję – pomyślał. Złapał kamień i ostrą krawędzią uderzył w kawał mięsa. Z radością zauważył, że mięso się rozłupało. Uderzając równomiernie odkroił porządny kawał mięsa w ostatniej chwili przed pojawieniem się lwów. Tego dnia Adam był bohaterem i z dumą pokazywał wszystkim kamień. Całe plemię jadło mięso na uczcie.

Ewa wyniosła kamień Adama z bitwy. Było jej ciężko bo jedną ręką trzymała małego Adasia, a w drugiej niosła kamień. Nie mogła się podpierać przednimi łapami, ale miała silne nogi i coraz łatwiej szła tylko na nich. Inni członkowie plemienia też nieśli cenny dobytek – kamienie z ostrą krawędzią, patyki. Niektórzy mieli nawet skóry zwierząt, którymi się nakrywali do snu, bo noce były zimne. Swoją skórę Ewa przywiązała na plecach kawałkiem giętkiej gałązki.  Tak czynił jej ojciec. Skóra na plecach była oznaką władzy i bogactwa. Może dzięki skórze a może dzięki temu, że tak szybko zorganizowała ucieczkę ocalałych z bitwy, plemię szybko uznało jej władze i przewodnictwo.

cdn.

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *